Z nawigacji pała! Czyli jak przeszurałem do Dymin…
lut06

Z nawigacji pała! Czyli jak przeszurałem do Dymin…

Staje się to już normalne, typowe dla mnie i takie…naturalne:) Znowu się zgubiłem, znowu próbowałem trafić w ścieżkę Kieleckiej Dychy i wylądowałem w…Dyminach. Wtorek, tuż przed 9.00. Pogoda nie zachęcała, ale jak to mówią i piszą znawcy tematu – systematyczność – jest najważniejsza. Wyruszyłem spod stadionu w kierunku Hali Legionów, dalej długim podbiegiem (zawsze daje mi porządnie w kość) obok jednostki/strzelnicy do pomnika. W dół w kierunku Białogonu. I tam zawsze zaczyna się problem:) obejrzałem wcześniej mapę, i wywnioskowałem, że nie trzeba dobiegać do stacji kolejowej, tylko wcześniej skręcić w lewo. Tak zrobiłem, później przez chwilę wydawało mi się nawet, że trasę kojarzę (przecież Kielecka Dycha prowadziła właśnie gdzieś tutaj:). Kojarzenie trasy skończyło się jakiś kilometr dalej. Miałem też wrażenie, że przez ostatnie 1000 metrów zmieniłem strefę klimatyczną. Ten sam las potrafi wyglądać tak: By za chwilę wyglądać tak: No i zgubiłem się całkowicie. Tzn. jeszcze wtedy byłem przekonany, że biegnę w dobrą stronę, wiedziałem już co prawda, że to nie trasa Kieleckiej Dychy, ale tak czy owak, dobiegnę sobie do torów na Biesag i wrócę na metę. Trochę się to wszystko jednak przeciągało, trasa zmieniła się w mooocno górzystą, w pewnej chwili nie było mowy już o biegu czy nawet szuraniu, była mocna wspinaczka, mocno ośnieżonym szlakiem lub korytem małego strumyka. Dodatkowo zaczął padać zmarznięty deszcz ze śniegiem i zrobiło się mało przyjemnie. Nie miałem pojęcia gdzie jestem. Ślady na śniegu się urwały, od czasu do czasu były tylko tropy zwierząt i ja w tym wszystkim:) Nie za bardzo wiedziałem już w którą stronę szurać, aby dotrzeć do jakiejś cywilizacji. Na szczęście obecna technika pozwala na cuda, po odpaleniu Google Maps, wszystko było jasne. Jestem w czarnej …tej no…:) Doszurałem do ulicy Posłowickiej, czyli byłem za Dyminami!  Ostatni rzut oka na mapę i poleciałem w kierunku „życia”. Droga super, co jakiś czas pięknie pachnące, ścięte wielkie pnie drzewa, delikatny śnieżek, nie za ślisko. Cudownie. Mijając trzy starsze panie byłem już pewny, że uda mi się dotrzeć do mety, a moją historia nie zostanie wykorzystana przez Discovery w kolejnym odcinku programu „Sekundy od śmierci” :). Wybiegłem z lasu w okolicach schroniska w Dyminach, i prosto do mety. Wybiegając z lasu po raz pierwszy uświadomiłem sobie, że chyba jednak dam radę ukończyć ten PółMaraton. Do tej pory (choć może nadal tak jest) wydawało mi się to jakimś totalnym kosmosem. Wczoraj, bo takim ciężkim terenie przebiegłem ponad 10 km, i mogłem biec dalej. Zmęczenie było, ale nie takie, które by zwalało z nóg. Czułem się dobrze. W sumie zrobione 14.22 km w czasie 1:31:46 (według Runtastic – bo Endomondo wyłączyłem przez przypadek w połowie i nie chce mi się dodawać:), czas...

Read More
Kto dalej? Kto więcej? Rywalizacja szuranie.pl nabiera tempa!
lut05

Kto dalej? Kto więcej? Rywalizacja szuranie.pl nabiera tempa!

W sumie nie trzeba nic więcej dodawać. Utworzona na początku miesiąca rywalizacja szuranie.pl na Endomondo nabiera rumieńców. Na chwilę obecną szura z nami już 39 osób!!! A ja zachęcam do przyłączenia się do rywalizacji! Można kliknąć w ten link: http://www.endomondo.com/challenges/8446556 Wszystko na bieżąco można obserwować w specjalnej zakładce w górnym menu. A tędy na skróty   Zapraszam i życzę...

Read More
Dzieńdobry. Tu Paweł
lut05

Dzieńdobry. Tu Paweł

Super wiadomość! Grono szuraczy blogaczy się rozrasta! Dzisiaj na łamach szurania.pl debiutuje Paweł, o jego zmaganiach z szuraniem będzie można czytać na głównej stronie oraz w zakładce Wasze Blogi w górnym menu. Zaczynamy. Witajcie szuracze! Kim jestem? Proszę bardzo oto ja… Paweł – Kielce – Polska 🙂 Lat 26, 182 cm wzrostu, 84 kg wagi. Jestem grafikiem, tworzę, pracuję siedząc przed komputerem dlatego szuranie jest idealnym sposobem na ruch i odreagowanie. Szuram (amatorsko) od roku ale od niedawna częściej i bardziej regularnie. Dystanse jeszcze nieduże. Rekordy skromne ale moje 😉 Za Endomondo: Test Coopera: (12 min) 2,5 km W godzinę: 9,42 km 1 km: 4m:11s 1 mile: 7m:25s 3 miles: 27m:19s 5 km: 28m:25s 10 km: 1g:03m:54s Aktualny cel: najbliższa (pierwsza dla mnie) kielecka dycha poniżej 1 godziny. Inne: wolne szuranie po górach, Po prawie dwu tygodniowej przerwie spowodowanej chorowaniem, wróciłem na tory szurania. Niestety z nart przywiozłem nie tylko wspomnienia ze stoku ale także przeziębienie. Silny ból gardła – nie chciałem wdychać zimnego powietrza które sprawiało, że od razu dostawałem przeraźliwego kaszlu. Postanowiłem odpocząć.             W sobotę  (4 lutego 2013) pierwsze szuranie po przerwie. Osiedlowa trasą przebyłem 6.94 km  w czasie 45:55 . Szuranie jak zawsze przyjemne ale utrudnione licznymi kałużami oraz lekko nierozgarniętymi kierowcami. Wydawać by się mogło że niektórzy z wielką przyjemnością ochlapywali przydrożne chodniki. Zdarzali się i tacy którzy szerokim łukiem oraz z wielką wyrozumiałością dla przechodniów i szuraczy omijali mokre plamy na jezdni. W niedziele przerwa i dziś(poniedziałek) znów wyruszyłem na osiedlowe chodniki. Trochę większy dystans i nowości ale o tym za chwilę. Początkowo warunki fajne z lekkimi powiewami wiatru. W miarę szurania zaczynał sypać mokry śnieg tak, że gdy kończyłem chodniki w pełni były pokryte białym puchem, a ja cały mokry. Endomondo pokazało dystans 10.26 km w czasie 1:06m:02s  tym samym udało się pobić dwa moje rekordy życiowe: najwięcej kilometrów w jedną godzinę (9,42 km) oraz 10 km w czasie 1:03m:54s. Takie oto moje skromne wyniki. Jak na taką przerwę szurało mi się bardzo dobrze. Nie czułem już takiego zmęczenia jak w ostatnią sobotę. Teraz wcześniej obiecane nowości. Zawsze korzystam z aplikacji endomondo na moim HTC, postanowiłem trochę potestować i porównać inne aplikacje. Padło na runtastic. Szerszy opis przygotuję po większej ilości treningów z tą aplikacja. Dziś według niej wyszło, że przeszurałem 9.93 km z czasem 01:07:50. Dla porównania dodam jeszcze inne dane: Średnie tempo 06:49 min/km Średnia prędkość 8.78 km/h (Endomondo – 6:26 min/km) Kalorie 865 kcal ( Endomondo – 1008 kcal ) Po pierwszym użyciu bez zagłębiania się w szczegóły aplikacja całkiem przyjemna, na poznanie jej tajników przyjdzie czas. Druga część nowości: potrzebowałem do biegania zegarka ze stoperem, zwykłego bez szaleństw,...

Read More
Początek miesiąca na sucho
lut04

Początek miesiąca na sucho

Nowy miesiąc i nowe wyzwania. To po pierwsze, a po drugie i ważniejsze początek lutego oznacza, że już niecałe dwa miesiące do mojej godziny ZERO. Czyli do końca Misji Połówka. Ostatni weekend biegowo można zaliczyć do udanych, choć nie były to jakieś rewelacyjne wybiegania. No, chyba, że liczyć jeden godzinny rekord… Sobota – krótko, w towarzystwie. Poszuraliśmy z zamierzonym zamysłem drogą tzw. utwardzoną. Albowiem/ponieważ pogoda delikatnie mówiąc nie napawała. Do czegokolwiek. Padający deszcz, temperatura około +1. Na polach masakra błotna, w lesie błotno/śnieżna. Wybraliśmy asfalt, drogą wzdłuż obwodnicy Kielc do…żółtego znaku i do mety. Wyszło 6.55 km moga spokojnego biegu. Zadowolenie było duże, bo bezpośrednio po szuraniu na dłuuugą saunę i basen, a później powędrowałem pooglądać wysoki światowy (podobno – nie znam się) poziom gry w siatkówkę. Czyli mecz Effector – Skra Bełchatów. Nasi przegrali:(. Wracając do samego niedzielnego szurania, mimo, że tamtą drogą jeździłem milion razy, to jednak dużo więcej się widzi, poszurowując sobie z wolna asfalt butem lewym i prawym na przemian. Urzekła mnie cudowna hurtownia… Nie mam pojęcia zielonego co w środku w ilościach hurtowych jest przetrzymywane. Patrząc po wielkości samej hurtowni, hurtowo trzymać by tam można np. zapałki, wykałaczki czy inne malutkie kuleczki do łożysk, kulkowych skąd inąd. Niedziela (3.02.2013). Trasa podobna, jednak idąca trochę dalej. Doszurałem aż do Szczukowic, pętla za torami i do mety. Biegło się znakomicie, choć oczywiście już po fakcie – jak zwykle zresztą dochodzę do wniosków, że można było jeszcze troszkę pocisnąć szybciej. Mimo tego, pierwsze 5 km w czasie 27:45. Rekord mój to nie jest, ale i tam jak na mnie MEGA szybko. 10 km w czasie 58:47, też to nie rekord – ale drugi wynik w mojej krótkiej historii. Najlepiej było w Biegu Mikołajkowym (tutaj o nim piszę). Rekord, według Endomondowych oznaczeń padł w biegu godzinnym. Tutaj zrobiłem 10 km i 220 metrów. W między czasie jeden kilometr pobiegłem poniżej 5 minut! Cieszy wynik, tym bardziej, że absolutnie nie nastawiałem się na jakiekolwiek bicie rekordów. Miał to być i był raczej, w miarę spokojny „bezciśnieniowy” bieg niedzielny. Skąd zatem te wyniki? Myślę, że być może stąd, że ostatni miesiąc – ponad – szurałem w trudnych warunkach, śnieg po kostki, mróz itd. A teraz – asfalcik, równiutko, pogoda w miarę w porządku. Nic tylko szurać! W sumie wyszło: 10.59 km w 1:02:50. Przy czym czas końcowy może być zawsze delikatnie przekłamany, bo szuram ostatnio korzystając z trzech (!) aplikacji (zbieram materiał do napisania recenzji). I zanim wszystko powyłączam, trochę mija:)Po szuraniu oczywiście (jak to w weekend) długa sauna i basen. Z zaobserwowanych około szuraniowo tematów cieszą postępy przy obwodnicy i martwi wielki smród i syf zrobiony przez okolicznych tubylców...

Read More
Nowe trepki do szurania – Adidas Response Stability 4
lut04

Nowe trepki do szurania – Adidas Response Stability 4

Przyszła pora na zmianę obuwia. Od jakiegoś czasu po szuraniu czułem bardzo mocno stawy skokowe, oczywiście powodem może być moja waga, brak odpowiednich treningów itd. Powodem mogły być też buty. Nadarzyła się okazja aby je zmienić dlatego skorzystałem. Testujemy Adidas Response Stability 4. Nigdy nie robiłem sobie profesjonalnych testów mojego biegania, jak układam stopę, jak powinienem itd. Patrząc po „ścieralności” moich butów, i tego jak to czuje, biegam na piętę z przejawem do supinacji. W czasie biegu czułem jednak, że stopy uciekają do środka i szczególnie przy dłuższych biegasz ewidentnie pronują. Nie ma w Kielcach niestety miejsca gdzie sprawdził by to fachowiec, dlatego metodą prób i błędów będę królikiem doświadczalnym. Do tej pory szurałem w Decathlonowych butach kupionych za niecałą stówkę, Kalenji Eliofeet i szczerze byłem z nich zadowolony niezmiernie. Może dlatego, że były (są) to moje pierwsze buty biegowe (poprzednio szurałem w butach do piłki ręcznej:). Wygodne, chłodne, jednak chyba bez większych amortyzacji i tego typu pierdółek, dlatego być może dla gościa mojej wagi nie najlepsze.   Tak jak pisałem, nadarzyła się okazja i wszedłem w posiadanie butów Adidas Response Stability 4. Na pierwszy rzut oka pozytywnie. Bardziej masywne niż te dotychczasowe, z wyraźnym wsparciem pod piętę. No i przeznaczone dla pronatorów, czyli takich ludzików, co to nogi krzywią do środka i stopa dzięki temu też skrzywiona szura o asfalt. Czyli tak jak u mnie – tak mi się wydaje:)  Według zapewnień producenta wkładka zastosowana w środku samodzielnie dostosowuje się do kształtu stopy. Dodatkowo zastosowano tam takie cuda: Adiprene – elastyczny materiał, który wpływa na polepszenie amortyzacji w bucie. umieszczony jest w tylnej części buta co powoduję zwiększenie amortyzacji pięty. Formotion system ruchomej podeszwy w tylnej części buta. pozwala na bardziej naturalne ułożenie stopy w bucie. System wpływa na zmniejszenie pronacji, zapewnia szybszą adaptację się buta do podłoża, zmniejsza obciążenie stawów skokowych, kolanowych oraz biodrowych w czasie długotrwałego treningu, co pozwala na bardziej naturalny bieg oraz pozwala na  lepsze lądowanie przy każdym kroku biegowym. AdiWEAR to system wzmocnionej gumy w podeszwie, która jest bardziej odporna na ścieranie. Torsion system –  wspiera stopę w jej naturalnych ruchach skrętnych i pomaga w odpowiednim dopasowaniu buta do podłoża. Umożliwia niezależne ruchy przedniej jak i tylnej części stopy. Zapewnia odpowiednie wsparcie dla stopy. Blown Rubber – bardzo lekka guma, która charakteryzuję się wysokim stopniem amortyzacji. Wtłoczone w nią pęcherzyki powietrza powodują zmniejszenie wagi (?) i poprawienie komfortu podczas biegania. To by było na tyle cudów zawartych w zwykłych wydawało by się butach:) Jak radzą sobie podczas tego do czego zostały stworzone? Przez pierwszy kilometr, mimo, że biegłem po asfalcie czułem się jak w lesie:) mięciutko, cudownie. Absolutnie zero porównania do poprzednich. Później nogi się oczywiście przyzwyczaiły i takiej różnicy...

Read More