Misja Lublin – czas start!
kw.05

Misja Lublin – czas start!

Stało się – zapisałem się na pierwszy maraton lubelski i już nie ma odwrotu. Opłata startowa uiszczona, numerek na liście przyklepany, teraz trzeba tylko się przygotować do przebiegnięcia jakże sympatycznego dystansu 42 km 192 m. Trzeba się tylko przygotować… …problem w tym, że aura nie pomaga. Wybierając maraton lubelski na pierwszy start w tym roku (oprócz Lublina chcę też, po raz drugi, wziąć udział w maratonie warszawskim) kierowałem się między innymi czynnikiem pogodowym – czerwcowy termin biegu = minimum 2,5 miesiąca przygotowań w przyjemnych, wiosennych warunkach. Naiwnie myślałem, że zima od połowy marca odpuści i będę mógł sobie swobodnie szurać po suchym asfalcie w towarzystwie słońca. Naiwny ja. Za oknem zima w pełni, a do maratonu zostały już tylko dwa miesiące, które trzeba solidnie przepracować. Czyli zanim to białe świństwo stopnieje, to do startu zostanie pewnie coś około 45 dni.  Mało . Ale trzeba walczyć. Chociaż jest ciężko, bo kiedy wyglądam za okno i myślę sobie o tym, że mam wyjść i taplać się w zimowej breji przez godzinę, to odechciewa mi się wszystkiego. Niestety wiem też, że jeżeli teraz odpuszczę, to ósmego czerwca moje lenistwo odbije się z podwójną mocą. Tak to działa. Jak już jestem przy treningu, to muszę napisać, że tym razem mam zamiar wyciągnąć wnioski i nie popełnić drugi raz tego samego błędu. Otóż przed swoim debiutem w maratonie całkowicie olałem trening siłowy. Owszem kondycyjnie byłem przygotowany całkiem nieźle, ale co z tego, skoro pozostałe mięśnie odmawiały posłuszeństwa. W okolicach 30 kilometra zrozumiałem, że bieganie na takich dystansach, wymaga kompleksowego treningu całego ciała, a nie tylko nóg. Dlatego teraz grzecznie, w domowym zaciszu, robię pompki, brzuszki, podciągam się na drążku i staram się wzmocnić mięśnie odcinka lędźwiowego kręgosłupa. Szczególnie te ostatnie są szczególnie ważne, bo kiedy nogi wchodzą w wchodzą w… wiadome miejsce, a na dodatek bolą Cię plecy, to nie myślisz o bieganiu, tylko o rzuceniu tego wszystkiego w diabły i zejściu z trasy. A perspektywa następnych, dajmy na to dwunastu kilometrów, wydaje Ci się czymś niemożliwym do pokonania. No i rzecz chyba najważniejsza – rozciąganie. Uniknięcie skurczy wydaje się praktycznie niemożliwe, ale trzeba zrobić wszystko by je maksymalnie ograniczyć. I chyba to jedyna część treningu, którą wiem, że zdążę sumiennie wykonać do 08.06.2013. Wystarczy poświęcić 15-20 min dziennie i po miesiącu powinienem być już solidnie rozciągnięty. Oczywiście to nie znaczy, że zakres ruchów będę miał tak duży jak mongolska gimnastyczka, ale powinienem osiągnąć poziom, który w zupełności wystarczy by nie łapać się za łydkę co 500 metrów pod koniec biegu. Szczerze mówiąc nie wiem, czy dam radę przygotować się do startu w Lublinie, tak jakbym chciał. Dwa miesiące, to bardzo mało czasu, a...

Read More
Gangsta Runners :)
kw.05

Gangsta Runners :)

Bardzo było fajne wczorajsze szuranie! Udało się namówić Krzysia, choć zgodnie z prawdą to sam się namówił i to on był „prowodyrem” wspólnego wieczornego wyjścia. O tyle to cieszy, że wspomniany Kris miał już kiedyś swoje „wielkie dni bieganiowe”, trochę było to jednak dawno. Krzyś zakupił nowe trepki do biegania, powiadomił jeszcze najbardziej z nas doświadczonego Sławka i o godzinie 20.30 spotkaliśmy się pod Stokrotką… Po krótkiej wymianie spostrzeżeń na temat jakości oraz pokrywy śnieżnej chodników osiedlowych wybraliśmy krótką pętlę ulicami Solidarności, obok Galerii i do góry Warszawską. Z Krzysia zrobiliśmy „zająca”, który dyktował tempo szurania. Trzeba przyznać, że wreszcie było to klasyczne szuranie w typowo szuraniowym tempie:) Ale to Krzyś był gwiazdą i my do niego się dostosowywaliśmy. Trzy kwadranse takie szurania w super towarzystwie, okraszonego fajnymi biegowymi historiami minęło momentalnie. Nasz silnik (zając) się zatarł…:))) i powiedział basta! Nie będę biegał rzekł ów, po czym czmychnął ostatkiem sił, delikatnie kaczkując, między bloki. Podczas rozstania jeszcze szybkie foto w blasku latarni. Foto, które może spowodować spore poruszenie u osiedlowych wiraszków, jednak zapewniam wszem i wobec, że nie będziemy żadną konkurencją zajmującą się wymuszeniami, okupami, gwałtami oraz handlem ziołem. Zwykłe Gangsta Runners. Ot i cała tajemnica:) Krzysiowe opowiadanki na temat tego wieczoru znajdują się ooo...

Read More
1000 km miesięcznie! Jakub Szymoniak –  zwycięzca rywalizacji Endomondo!
kw.04

1000 km miesięcznie! Jakub Szymoniak – zwycięzca rywalizacji Endomondo!

Zakończona niedawno rywalizacja szuranie.pl na Endomondo była rekordowa pod każdym względem. Biegały z nami 192 osoby z całego świata, łącznie przeszuraliśmy 23287 km! Wszelkie rekordy pobił też zwycięzca tej rywalizacji – Jakub Szymoniak. W marcu przebiegł 1010,52 km !!! Ponad 1000 kilometrów! Kim jest Kuba? Gdzie biega i dlaczego to robi? Rozmowa z Jakubem Szymoniakiem, zwycięzcą rywalizacji szuranie.pl na Endomondo na największą ilość przebiegniętych kilometrów w marcu. szuranie.pl: Od kiedy biegasz i skąd taki pomysł na tak akurat spędzanie wolnego czasu? Jakub Szymoniak: – Jako nastolatek trenowałem piłkę nożną, później po skończeniu szkoły średniej poszedłem do pracy i nie bardzo miałem czas na treningi dlatego zrezygnowałem. Przez 2 lata nie uprawiałem żadnego sportu tylko sporadycznie truchtałem sobie po mieście. Ruchu jednak bardzo brakowało, wiec po zmiane pracy na taką, która dawała mi większą swobode do uprawiania biegania zacząłem biegać coraz więcej. W 2010 roku znajoma zaproponowała mi bieg w maratonie w Jelczu Laskowicach. Pierwsza myśl – nie dam rady, ale… zmobilizowałem się i przebiegłem go poniżej 4 godzin. Na mecie hormon szczęścia uderzył  mi do głowy i tak już zostało do dziś. I to chyba właśnie to uczucie sprawiło to że zacząłem biegać. Później pojawiły się inne zawody i tak już zostało do dziś. Czy 1000 miesięcznie to Twój standard? To normalna odległość, czy coś wyjątkowego?  – Tyle kilometrów w jednym miesiącu nie jest moim standardem, biegam znacznie mniej.  W marcu chciałem zrobić coś szalonego i wyjątkowego czym zadziwię wszystkich i pokażę, że jeśli się chce to wytrwałością i ciężką pracą można osiągnąć bardzo dużo. Taka odległość to zdecydowanie mój rekord wcześniej przebiegłem w jednym miesiącu 606 km, w czerwcu ubiegłego roku. Przy okazji chciałbym również podziękować mojej dziewczynie Marioli, która mocno mnie wspierała i bez której ciężko było by osiągnąć taki wynik, gdyż doping ze strony najbliższych jest bardzo ważny. Dzięki Ci kochanie! Jak organizm wytrzymuje takie odległości? Omijają Cię kontuzję?  – Mam ogromnie dużo szczęścia bo kontuzje mnie omijają. Oczywiście te poważniejsze, bo odciski, przetarcia, staw skokowy czy zmęczone mięśnie dają się we znaki, ale nie uniemożliwiają biegu. Trzeba też jednak pamiętać, że przy takich odległościach nie można niczego robić „po łebkach”. Przede wszystkim buty! Biegając tak dużo obuwie musi być indywidualnie dopasowane do naszej stopy, gdyż odciski robią się tam gdzie nawet nie wiedziałem, że mogą się zrobić:) Jak namówisz takich jak my, dopiero szurających do przejścia na „wyższy poziom”?  – Zdecydowanie warto biegać! Nie ma nic prostszego, wystarczy wskoczyć w buty wyjść na zewnątrz i zacząć biec. Początki zawsze są ciężkie, więc jeżeli na starcie mamy podejście „na nie”, że nie dam rady, że mi się nie chce, że pogoda nie taka, a to wieje, a to pada, a to za gorąco, czy za zimno to daleko nie zabiegniemy z takim...

Read More
Prześwietlenie magiczną wagą…
kw.03

Prześwietlenie magiczną wagą…

  Jak jest okazja to trzeba korzystać, nadarzyła się taka właśnie i prześwietliłem magiczną wagą swoje cielsko. Wydruk wykazał, że najlepiej nie jest, ale mam za to fajne odniesienie i nadzieję, że następny wydruk przy okazji następnego sprawdzania wyjdzie dużo lepiej. Jest z czym się mierzyć! W wielkim skrócie: waga – 92,5 kg (to akurat widziałem) tłuszcz (%) – 20% tłuszcz (kg) – 18,5 kg masa mięśniowa – 70,4 kg woda – 50,9 kg woda (%) – 55 % masa kości – 3,6 kg (z tym się raczej nic nie da zrobić) wiek metaboliczny – 32 🙂 wskaźnik tłuszczu wisceralnego – 7 (prawidłowy wskaźnik!!!) 🙂 BMI – 28,9 – mooocno nie prawidłowy wskaźnik:) dzienne zapotrzebowanie na kalorie – 2178… Po co to tu piszę? Ano po to, że pewnie za chwilę zgubię tę kartkę z wydrukiem, ale też po to, żebyście byli świadkami, że coś z tym zrobię – mam nadzieję:) I to jest...

Read More
Pobiegniemy z Małyszem!
kw.02

Pobiegniemy z Małyszem!

Orzeł z Wisły, najbardziej utytułowany polski skoczek narciarski, 15. zawodnik ostatniego rajdu Dakar, pobiegnie na dystansie 10 km podczas ORLEN Warsaw Marathon! Czyli dwuosobowa ekipa szuranie.pl (dwa Pawły) będzie biegła z (za, przed) MISTRZEM! Na linii startu zobaczymy również partnera Adama Małysza z rajdowych oesów, pilota Rafała Martona. Obecność tak znakomitych sportowców z pewnością zmobilizuje uczestników Narodowego Święta Biegania do wzmożonego wysiłku! Ogromnie jestem ciekawy na jaki czas będzie biegł nasz „motyl z wąsami…” ? Jak myślicie? W takim wypadku śniadanie przed startem może być tylko jedno… bułka i banan:) Startujemy 21 kwietnia....

Read More