20 dni do Radomia…
cze03

20 dni do Radomia…

Ale ten czas biegnie (nie szura, tylko biegnie) okropnie szybko. Pamiętam moment, kiedy dzieliłem się tutaj nie do końca przemyślanym czynem:) Czyli zapisaniem się na Półmaraton Warszawski. Biegowo byłem wtedy w „czarnej dupce” i samo zapisanie się na taki bieg było wariactwem. Miesiące jednak minęły, oczywiście szybko, trzy tygodnie przed samym startem chorowałem i nie biegałem, ale udało się! Czas…czas pomińmy. Ukończyłem! Do tej pory to mój największy wyczyn, z którego jestem dumny bardzo. Kończąc PMW myślałem „nigdy więcej”, ale tuż za metą, po odebraniu medalu wiedziałem, że chcę „jeszcze”. Był pomysł z Sielsią, ostatecznie upadł z powodu przede wszystkim wysokości wpisowego. Celem ostatecznym okazał się Radom, a tam I Półmaraton Radomskiego Czerwca’76. Patrząc na listę startową widzę ponad 800 zapisanych osób, to zwiastuje fajną zabawę:) Na liście jest masa ludzi z Kielc, znajomych, mniej znajomych – to tym bardziej przekonuje mnie, że może być fajnie. Szuranie.pl będzie reprezentowane przez dwóch Pawłów. Ja i nie ja:)  Nie stawiam sobie żadnych oficjalnych celów przed tym startem, nie dlatego, żeby się asekurować w razie niepowodzenia. Tak po prostu, nie mam żadnej spinki na coś konkretnego. Przed PMW miałem, chciałem przede wszystkim ukończyć, ale też zrobić to poniżej dwóch godzin. Ostatecznie złapałem paskudne choróbsko, myślałem o zrezygnowaniu, ale ostatecznie pobiegłem…powyżej dwóch godzin. Dlatego teraz pewnie, że super by było jakby się udało złamać te 120 minut, ale jak się nie uda – trudno. Jeszcze przyjdzie taki dzień:) Nie korzystam z żadnego specjalnego planu, biegam tyle ile mogę. Tyle na ile mam sił, tyle na ile pozwala mi czas. Dwa ostatnie miesiące to miesiące rekordowe jeśli chodzi o moje odległości. W kwietniu 102, w maju 105 km! Wiem, że dla wielu z Was to odległości śmieszne – ale mnie cieszą! Mam nadzieję, że będzie mi dane w czerwcu zrobić więcej. Co do samego biegu mam kilka obaw – pierwsza to pogoda. Mega słabo się czuje (pewnie zresztą jak większość) w dużym upale. A to będzie 23 czerwca, czyli było nie było – prażyć może zacnie. Chyba najwyższa pora pomyśleć o jakiejś czapce na mój wielki łeb:) Zawsze ich unikałem, bo ciężko o taki rozmiar, ale perspektywa ponad dwóch godzin w pełnym słońcu i wysiłku trochę mnie w stronę nakrycia głowy skłania. Obawiam się też zmęczeniowej niedyspozycji w związku z moimi obowiązkami na Stadionie Narodowym. Dzień przed biegiem będę dawał głos przy Paulu McCartneyu. Skończymy pewnie mega późno w nocy. Wracać do Kielc koło 4 w nocy, by za dwie godziny wyjechać do Radomia? Czy zostać w Warszawie, przespać się trzy godziny i ruszyć na południe…? Kurcze nie wiem jak to zrobić? Logistyka muszę zatrudnić chyba:) I jeszcze słówko o szuraniu. Chwaliłem się już, że...

Read More