7 tygodni = 1/4 przygotowań za mną.

ja_ikonka49 dni przygotowań do maratonu za mną. 7 tygodni temu rozpocząłem moją misję „42 tysiące”. Utworzony plan przyjmuje, że w ciągu prawie pół roku w „jako taki” sposób uda mi się przygotować do przebiegnięcia królewskiego dystansu. Nie pozostało mi nic innego jak wierzyć mu ślepo i wypełniać jego założenia. Póki co, przez ostatnie 7 tygodni, udawało się to prawie zawsze. Bywały jakieś tam dni (szczególnie soboty), które ze względów służbowych musiałem odpuścić, ale zawsze wyrabiałem ilość dzień wcześniej lub później, odrabiając zaległości. Także kilometrażowo na pewno się jakoś zgadza. Czy forma i ogólne przygotowanie będzie się zgadzało? Szczerze – nie ma pojęcia. Mam nadzieję, że tak. Pewnie po magicznej dacie – 13 kwietnia – będę mądrzejszy, będę wiedział co zrobiłem nie tak i czego mi brakowało.

Po moim pierwszym półmaratonie wiedziałem, że brakowało mi długich wybiegań, wcześniej najwięcej przebiegłem 15 km i po tej właśnie odległości zaczęło się coś, czego się nie spodziewałem. Teraz chcę tego błędu nie zrobić, chociaż oczywiście w planie nie mam wybiegań po 40 km, ale takie po 30 już są. Plan ciągnie się i ciągnie, przygotowany jest zgodnie z tym o czym piszą w „mądrych książkach”, że im wolniej tym szybciej. Maltretuje mnie zatem tempem w granicach 6:38/km, które przyznam się bez bicia, baaaardzo rzadko udaje mi się utrzymać. Zazwyczaj jest „troszkę” szybciej. Czy widzę poprawę po tych 7 tygodniach, tak widzę i to dużą. Szczególnie przy długich biegach. W ostatni piątek zrobiłem 21 km (ze Słonecznego Wzgórza dookoła zalewu w Cedzynie i przez Wolę Kopcową do domu). Odległość ta nie zrobiła na mnie wielkiego wrażenia, co więcej – wydawało mi się, że mogę przebiec jeszcze spokojnie 10 km:). Tempo oczywiście nie było na rekord świata, bo średnio 6:10/km, ale nie było też moim zamiarem ściganie się i bicie PB. Miało być długo i było. 21 km! Rok temu NIE DO POMYŚLENIA!

Wszystko wskazuje na to, że listopad zamknę liczbą około 140 przeszuranych kilometrów, co będzie moim dotychczasowym rekordem. Jednak chyba nie to jest najważniejsze, dzięki jasnej decyzji o starcie i przygotowanemu planowi udaje mi się regularnie wychodzić z domu. I nie ma wymówek! 🙂

Plan stworzony w Endomondo (wersja premium) zmienia się na bieżąco. Co jakiś czas zaleca wykonanie testu Coopera, reaguje na dłuższe niż planowe wybiegania (zmniejszając obciążenie w następnych dniach), oraz wylicza (oczywiście orientacyjnie) przybliżony czas ukończenia „42 tysięcy”. Na chwilę obecną pokazuje, że mój pierwszy maraton ukończę po 4 godzinach, 4 minutach i 50 sekundach od przekroczenia linii startu. Ciężko mi w to uwierzyć, ale niech tam!:)

Nie wiem jak w innych rejonach kraju, ale do Gór Świętokrzyskich powoli dobija się zima. Jest już pierwszy śnieg i mróz. W tym roku nie dam się jej tak łatwo jak w poprzednim (chociaż też się nie obijałem). Tym razem przygotowałem się „obuwiowo”, koniec – mam nadzieję – ze ślizganiem na chodnikach, trawnikach, górkach i dołkach pokrytych śniegiem. Korzystając z przeceny w Intersporcie nabyłem takie oto trepki:)

bieg_niepodleglosci001

Jeszcze w nich nie „miałem przyjemności”, jak tylko się nadarzy, podzielę się wrażeniami. Wyglądają poważnie, są lekkie i chyba powinny być wygodne. Zobaczymy.

PS. martwi mnie duża ilość „dziwnych ludzi” na Endomondo. Informuję, że wszystkich masowych zbieraczy „nieznajomych znajomych”, zasypywaczy tablicy itd, będę usuwał i omijał szerokim łukiem:) Nie wiem co to za moda? 🙂

Author: szuracz

Share This Post On

7 komentarzy

  1. Witam, 🙂 jesteś drugą osobą, która korzysta z planu na endo i widzę, że ma to jakiś sens 🙂 Jak już zacznę przygotowania do maratonu to może i ja się skuszę 🙂 Tym czasem powodzenia życzę! :))

    Post a Reply
  2. Ja też przygotowuję się do swojego pierwszego maratonu ale korzystam ze stronki motivato.pl. Masz rację z tymi dziwakami na Endomondo, ostatnio trafił mi się taki. Życzę powodzenia w przygotowaniach.

    Post a Reply
  3. W moim przypadku długie wybiegania pomogły mi poznać siebie. Udało się w dużej mierze pogodzić świadomość z ciałem, a łatwo nie było. Cało zaczęło przymykać oko na drobne bóle a świadomość chowa do kieszeni ambicję, gdy trzeba odpocząć. Po 25km dowiedziałem się, co to kolka w jelitach, gdy mięśnie brzucha są za słabe. Dużym zaskoczeniem okazało się, że bieganie to również niezbędne ćwiczenia mięśni pleców oraz innych zaniedbywanych. Zdobyłem bezcenną wiedzę, kiedy się odwadniam i jakie sygnały organizm wysyła, uczę się pokory tempa startowego. Każdy z nas ma swoje ulubione rodzaje treningu, moim zdecydowanie jest „jak najdłużej”. Powodzenia!

    Post a Reply
  4. Pawel jestem przekonany ze dasz rade 🙂 pozdr A, Dulnik

    Post a Reply
  5. Witaj Paweł
    Gratulacje przygotowań i wytrwałości. Moja historia jest bardzo podobna do Twojej. I powiem szczerze, gdybym mógł wydłużyłbym znacznie okres od rozpoczęcia biegania do wystartowania w pierwszym maratonie. Oczywiście jest to wielkie przeżycie i wydarzenie, co nie zmienia faktu, że moim zdaniem lepiej na początku trenować ostro do dziesiątek i półmaratonu (maksymalnie) a potem (po 3-4 latach pracy) spokojnie zrobić sobie maraton. Nie traktuj tego jako demotywatora – ze swojego doświadczenia powiem, że najbardziej zabrakło siły biegowej i wytrzymałości, szczególnie po 35 kilometrze. To robi się albo b. długimi, regularnymi wybieganiami (ponad 25 km) albo po prostu czasem (regularne treningi przez 2-3 lata). Stąd mój komentarz. Powodzenia

    Post a Reply
  6. Grzesiu, absolutnie nie jesteś mnie w stanie zdemotywować:) Co gorsza, zdaję sobie sprawę z tego wszystkiego co napisałeś, ale chyba poprostu przekonam się o tym na własnej skórze (nogach, placach, głowie) Regularnie ruszam się od ponad roku, w kwietniu będzie 1,5… staram się wykonywać założony plan, dłuższych wybiegań jest sporo, będzie więcej. Skończyłem dwa półmaratony, kurde no nie kręci mnie bicie życiówek. Nie kręcą mnie rekordy czasowe. Odległość! To na mnie działa najbardziej. Dalej, dalej, dalej! Tego chcę spróbować, i spróbuje:) A co z tego wyjdzie…nie mam pojęcia!
    Miło Cię widzieć w naszym gronie, zaglądaj częściej.
    pozdrawiam
    Paweł

    Post a Reply
  7. Witam, ciekawy blog, fajnie się czyta i gratuluję postępów. Jak zdecydujesz się na Łódź to być może spotkamy się na starcie 🙂 Sam dlatego stworzyłem bloga bo to będzie mój pierwszy maraton i dla własnej motywacji oraz licząc że może ktoś to przeczyta i kogoś zmotywuje to do biegania. Będę tu na pewno częstym gościem i zapraszam również do siebie. Powodzenia życzę i wytrwałości 🙂
    Mateusz
    mateuszbiega.blog.pl

    Post a Reply

Submit a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.