Szuranie we mgle
lut07

Szuranie we mgle

Tym razem szuranie po osiedlowych chodnikach w gęstej mgle. Zaliczyłem prawie 14km i mimo słabej widoczności trafiłem do domu. Środa – dzień przerwy po ostatnim szuraniu i wieczorową porą znów wyruszam na osiedlowe chodniki i ulice. Trasa taka sama jak poprzednio, cel – poszurać trochę dłużej. Tym razem bez drugiej aplikacji (runtastic) za to z muzyką. W słuchawkach Michael Jackson z najlepszymi swoimi utworami. Obawiałem się czy mój HTC udźwignie 3 aplikacje odpalone jednocześnie i dotrwa do końca szurania. Pierwsza pętla spokojnie. Śniegu niedużo ale nie spodziewałem się, że chodniki są już tak zmrożone. Momentami naprawdę ślisko. Ciągła koncentracja by nie postawić źle stopy i nie zakończyć przedwcześnie. Warunki dają się we znaki i nie szura się już tak lekko jak w poniedziałek. Przy drugiej pętli udaję się przezwyciężyć kryzys i utrzymać w miarę równe tempo. Przez cały czas towarzyszy mi mgła. Z kilometra na kilometr robi się coraz gęstsza. W pewnym momencie miałem nawet wrażenie, że nie ma prądu na osiedlu gdyż widoczność była, aż tak słaba. Obawiałem się czy w ogóle znajdę drogę do domu 😉 Na szczęście świecące neony pokazywały mi moje położenie. Nie zawsze trasa wiedzie chodnikami, czasem trzeba przeciąć lub nawet poszurać ulicą. Przy takiej aurze. Nie koniecznie odblaski na koszulkach czy getrach są dobrze widoczne Osobiście używam dodatkowych zakładanych na bicepsy opasek. Choć zwykłe to i tak doskonale spełniają swoją role. Bezpieczeństwo szuracza i innych użytkowników dróg przede wszystkim. 🙂 Wyglądają one tak: Mimo warunków osiedle nie świeciło pustkami. Mijam sporo spacerowiczów. Niektórzy spoglądają ze zdziwieniem, pewnie myślą sobie, po co to się tak męczyć. Często nie spodziewają się ile frajdy i radości daje takie szuranie. Przy końcu drugiej pętli mam dostatecznie siły by spełnić założony cel. Robię dodatkowe kilometry, jednak bez dużego szaleństwa. Kończę na 14...

Read More