Trzecia Dycha do Maratonu

Sylwia - headlinePodsumowując mój biegowy styczeń:

  • Biegałam 7 lub 8 razy.
  • Rozbolały mnie kolana, ale zaczęłam po bieganiu wzmacniać mięśnie nóg i się rozciągać i to baaardzo pomogło.
  • Zaatakowały mnie wszelakie mikroby i wirusy, co skutecznie obniżało przyjemność z biegania

    Jednak wszystkie wymienione wyżej czynniki, nie przeszkodziły mi bohatersko zapisać się na bieg pt. „Trzecia Dycha do Maratonu”:). 

 

Mieszkam w Lublinie – wspaniałym mieście, ale trochę raczkującym pod względem imprez biegowych. Ale Idzie ku lepszemu!!! W tym roku – 8 czerwca – w Lublinie odbędzie się PIERWSZY MARATON LUBELSKI!

Czyż nie jest to znak z niebios dla mnie?;)

W każdym razie w ramach przygotowań do tego maratonu w Lubnie odbywają się „Cztery Dychy do Maratonu”, czyli cztery osobne biegi na 10 km. I ja – początkującą biegaczka – po miesiącu(dokładnie co do dnia) wzięłam udział właśnie w trzeciej dyszce. Moje przeżycia związane z tym biegiem opisałam na forum bieganie.pl. I pozwolę sobie skopiować ten opis, który dzisiaj nie wiem czy mnie bardziej śmieszy czy przeraża:). Ale był to opis tworzony na świeżo, jeszcze z bolącymi nogami;).

No to…START!!!

Biegam od 4 tego stycznia, czyli był to bieg po równym miesiącu od rozpoczęcia treningów. Przez ten czas odbyłam 8 treningów – w tym po dwóch ucierpiały moje piersi. Raz mi zakończyło laktacje , a raz najzwyczajniej chyba je przemroziłam.  Tak czy inaczej – przeziębiona, z zieloną flegmą w gardle (jadąc na bieg wyplułam w samochodzie niezłego OBCEGO z gardła) postanowiłam przebiec lubelską III DYCHĘ DO MARATONU.

Ludzie! Co ja przeszłam…Przeszłam – w każdym tego słowa znaczeniu.

Biegło mi się fatalnie od samego początku (mimo tego, że nastawienie miałam bardzo dobre, była ekstra atmosfera na starcie, weseli ludzie, spotkałam znajomych itp. itd.). Już na drugim kilometrze moja psychika zaczęła siadać. Myśli :

– O k…a, jak to jeszcze daleko…

– Jak mnie jeszcze jedna „babcia” wyprzedzi to zawracam…

-Nie biegnij głupia dalej , bo jak dobiegniesz do 5 km, to już nie ma sensu zawracać…

Jakby te czipy zapisywały myśli to na bank by mnie zdyskwalifikowano.

Nie mogłam się rozhuśtać z tym biegiem… Każdy mój krok był taki ciężki, osadzony…. jak tąpnięcie słonia. Wyprzedali mnie wszyscy, a ja jeszcze się oglądałam czy nie jestem ostatnia…Byłam bardzo, bardzo zmęczona. Dziś już wiem, ze wykończyło mnie głownie to, że poszłam na bieg kaszląca i przeziębiona i więcej tego nie zrobię.

Ale co dalej;) Na piątym kilometrze zaczęłam widzieć przez mgłę. I tu – ANIOŁ z nieba! – w końcu ktoś się do mnie odezwał podczas tego biegu. Pan pewien zapytał, czy ja się aby dobrze czuje, na co mu zgodnie z prawdą odrzekłam , że nie za dobrze;). I on mnie zaczął podnosić na duchu, gdyż jak się okazało on też nie do końca miał swój dzień;). Ja na zasadzie „uczepiło się gówno do okrętu i wrzeszczy PŁYNIEMY!!!!”postanowiłam, że przebiegnę tę dychę z tym Panem.

Na punkcie z wodą zastałam dawną koleżankę ze studiów. Wysyczałam do niej: – Jest ciężko….Ona w śmiech, nalewa tę wodę i mówi wesoło:

 – Bo kto k….a biega w zimie!!!

Na 6 tym km zrobiło mi się strasznie gorąco – myślałam, ze zemdleje i czułam , ze muszę zdjąć wierzchnią warstwę odzieży. Zrobiłam to biegnąc, a panowie za mną skomentowali- Ponieść pani kurtkę… Zobacz jaka twardzielka, zobaczymy co dalej będzie;). Ja wiem, że oni nie rozumieli, ze jeśli ja bym nie poczuła ochłodzenia to bym padła.

Na metę dotarłam po 1 godzinie 2 minutach.

I wiem, że mogłam dać z siebie więcej – i to uczucie jest najgorsze. Po biegu doszłam do siebie szybko i bez większych zakwasów, ale z bólem w klacie – co normalne przy kaszlu i bieganiu.

I … nie mogę się doczekać kolejnej DYCHY!!! Nie wiem dlaczego, ale wiem, że to, że przebiegłam tę dychę powoduje, że nie przyjdzie mi już do głowy zawracanie;). Chce przebiec w czasie 55 minut.

Pozdrawiam wszystkich którzy przeszli choć raz w życiu biegowy horrorek:).

trzecia dycha_rozgrzewka

Zdjęcie zostało wykonane przed biegiem. Nosi tytuł „ROZGRZEWKA” i przedstawia moich szanownych dużo bardziej wybieganych znajomych oraz mnie w niezwykle kobiecej i dostojnej pozie:)

 

Author: szuracz

Share This Post On

4 komentarze

  1. Sylwio, super relacja, uśmiałem się po pachy! 🙂 też biegłem Trzecią Dychę, bo choć mieszkam pod i pracuję w Wawie, Lublin to moje sentymentalne miasto i od kiedy biegam maraton – czekałem na pierwszy maraton w Lublinie. Doczekałem się, 8 czerwca startuję! I mam nadzieję, że się poznamy (odezwij się np. na FB http://www.facebook.com/piotr.falkowski.79, to jakoś się zgadamy 🙂 Czwartej Dychy niestety nie pobiegnę, bo tego samego dnia kibicują znajomym na Orlen Warsaw Maratonie, a po południe biegamy sztafetą w Ekidenie. Pozdrawiam i wytrwałości życzę w bieganiu! 🙂 Piotr Falkowski

    Post a Reply
  2. Nie raz przeszliśmy, pozdrawiam :).

    Post a Reply
  3. Sylwia jesteś miszcz! Pomijam fakt że dopiero byłaś w ciąży a wyglądasz jak modelka. Po biegu widziałem że banan nie schodził Ci z twarzy. Gratuluję biegu i talentu do pisania! Brawo, do zobaczenia na IV Dyszce!

    Post a Reply

Submit a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.