Tuż tuż…a kierowca busa BURAK!
Założenie miałem inne. Ostatni tydzień przed półmaratonem w Radomiu miałem odpoczywać, ale…no właśnie. Nie wytrzymałem. I choć na troszkę, tak powoluśku (noo nie do końca) wyszedłem poszurać. Radom tuż tuż…
Będzie krótko. Szuranie krótkie, droga do Cedzyny, pokazana jakiś czas temu i przeszurana wspólnie z Darkiem i kompanami z Biegam Bo Muszę. 3 km w jedną stronę i powrót. Milion komarów, nie ma mowy o jakimkolwiek zatrzymaniu. Chciałem tylko na sekundkę zrobić zdjęcie, ooo to poniżej.
I nie wiadomo skąd ale obsiadło mnie tysiące małych krwiopijców. Droga powrotna to oczywiście pod górkę, ale to dobrze – wykorzystałem nawet całego „ślimaka” wbiegając na wiadukt. Ostatni kilometr poszurałem szybciej, poniżej 5:00/km. O dziwo, biegło mi się całkiem nieźle. Tętno wiadomo powędrowało w okolice 183, ale żyłem. Zdenerwował mnie okropnie kierowca busa. Nie wiem czy ja jestem wyjątkiem, ale mega drażnią mnie takie nie wytłumaczalne w normalny sposób sytuacje. Już prawie pod samym blokiem, biegnę ulicą (osiedlową) po lewej stronie asfaltu, przy krawężniku. Chodnik jest tylko po prawej i w dodatku bardzo dziurawy, nigdy z niego nie korzystam bo się boje o nogi. Biegnę dosyć jak na mnie mocno, z przodu zbliża się bus, duży – biały. Jedzie przy samym krawężniku. Mimo, że ma 6 metrów wolnej przestrzeni na całym asfalcie to ciśnie prosto na mnie. W ostatniej chwili uciekam na trawnik podkręcając mocno nogę, zdążyłem machnąć mu jeszcze coś rękami, nie zatrzymałem się – kierowca coś tam wymachiwał swoimi buraczanymi rękami. Nie wiem, czy tylko ja jestem jakiś taki inny, czy tylko mnie wkurzają takie sytuacje – ale jak jestem raczej pokojowo nastawiony do „całego zła tego świata” to takiego buraka bym najchętniej poprostu pierdolnął w łeb, za przeproszeniem. Okropnie mnie wkurza cwaniactwo, nienawidzę takich ludzi. Rozumiem, jakby z naprzeciwka coś jechało, jakby nie miał gdzie zjechać. Ale on specjalnie jechał na mnie, pewnie nie chciał mnie potrącić, ale spowodować abym to ja zbiegł mu z drogi, a nie on mnie. Mam nadzieje, że debila więcej na swojej drodze nie spotkam!
Ufff… 🙂
W niedzielę Radom, będzie mega gorąco… Będziecie?
PS. Aaaa i jeszcze jedno. Totalnie nie radzę sobie z zaklejaniem sutków:) Któraś już z kolei próba, różne plastry, różne techniki i wszystko na nic. 3 kilometry i odpadają. Nie wiem jak to zrobić, nie chcę golić klaty:))) może się czymś obwinę, czy jak…? Kurcze – NIE WIEM!
22 czerwca 2013
Wazelina!)) smaruj sutki , pachwiny , pachy wazeliną ! Pomaga)
22 czerwca 2013
Takich buraków jest wszędzie pełno ale zawodowi kierowcy tirów i busów to buraki pastewne.
22 czerwca 2013
Buraków się nie wytępi, niestety. Wśród polskiego ludu niezbyt często miałam okazję zaznać uprzejmości – biegacza ktoś czasem przepuści, ale kolarza? Wybitnie rzadko.
Powodzenia w Radomiu, oby pogoda się nad biegaczami zlitowała:)
23 czerwca 2013
Spróbuj plastra Omnifix – to taki bardziej medyczny długa taśma do odcinania po kawałku