Założyłem się, że przebiegnę maraton…

S0540941Nie biegając nigdy wcześniej założyłem się z Qzyna żoną „Rudą Magdaleną”, że przebiegnę maraton. Chyba mnie pogięło. W momencie zakładu leżałem na leżaku na wakacjach, a mój brzuch leżał pod leżakiem (przy wadze zbliżającej się do 120kg i wzroście 175cm – nie może tam nie leżeć)

Na przygotowania miałem 14 miesięcy. Czy to wystarczający czas?




Zaczęło się od próby przebiegnięcia 400m. Jak myślicie jak mi poszło z taką masą? Tak właśnie mi poszło jak pomyśleliście – do dupy – powrót do domu na czworakach.

Ale nic – miesiące mijały, a dystans się zwiększał.

Pojawił się trener, który ustawił mi dietę oraz ćwiczenia wzmacniające wszystkie mięśnie, które są mocno eksploatowane podczas biegania. 4 miesiące siłowni (5 razy w tygodniu) i około 1500 kilometrów na elektrycznej bieżni (marszem i biegiem z prędkością 6km/h) dały pierwsze efekty. 14 kg spadło WOW! Czułem się lżejszy, ale nadal to było 106kg.

Zaostrzenie diety i już tylko bieganie na powietrzu dały kolejne efekty.

Blog szuranie.pl i decyzja Pawła (autora) o jego pierwszym maratonie oraz Wasze relacje z maratonów motywowały mnie niebotycznie do dalszych działań. Przyszedł czas na pierwsze biegi oficjalne. 5km, 10km i wreszcie półmaraton – Radom – czerwiec 2014. Rozwolnienie na maksa! Jakoś przebiegłem – czas bardzo średni 2:19h. Ale byłem dumny z siebie, że się nie zatrzymałem ani razu.

Tygodnie mijały, km na treningach również. Przyszedł czas na typowy trening do maratonu. Paweł Jańczyk – zakosiłem Twój z endomondo 🙂 i pomieszałem z treningiem z książki Tima Rogersa (którą serdecznie polecam) „Mój pierwszy maraton”. Kolejny półmaraton – Warszawa BMW półmaraton praski, który odbył się w sierpniu 2014. Już wiedziałem ile to jest 21km ale nadal czas taki sobie. Do maratonu zostało niecałe półtora miesiąca. Jak tylko patrzyłem w kalendarz treningowy i na ostatnią pozycję w nim 12.10.2014 Poznań Maraton 42lm 195m – czułem rozwolnienie:)



Pierwsze 30km przebiegłem 3 tygodnie przed maratonem. Było super po tym dystansie.

Nadszedł weekend 11-12.10.2014. Wyjazd do Poznania. Samochód nr 1 – Ja (94kg) wagi, żonka Roda, i nasze dzieciaki Kuba i Alicja. Samochód nr 2 – Przyjaciel Sebastian z całą rodzinką (cel wyjazdu kibicowanie). W tym miejscu bardzo Wam za to Dziękuję !

Dojazd do Poznania i odbiór pakietu startowego przeszedł dosyć szybko. Na miejscu startu już czuło się atmosferę sportową. Zaraz po przejściu targów sportowych nażarłem się makaronu i co??? Rozwolnienie:) teraz nie wiem czy ze strachu, czy może makaron był zły? 🙂

Dzień maratonu – godzina 6:00 rano – śniadanie – miska makaronu. Ubieranko – Bartkowa Koszulka Mocy (naszmaraton.pl) + jak to moja żona nazwała „pizdościski” czyli legginsy. Oki jedziemy z hotelu tramwajem na start. Tu powinno być rozwolnienie ale jakoś dziwnie nie było:) Szybka rozgrzewka na hali targów poznańskich i zajęcie miejsca za swoimi balonikami. 4:30h to czas, który wybrałem – czy dobrze jak na pierwszy maraton ??? Sam nie wiem. Nie wiem czy w ogóle na pierszym maratonie powinno się przymierzać do jakiegoś czasu czy powinno się tylko myśleć o ukończeniu biegu w ciągu 6h. Ale nic – jestem za balonem 4:30h. Odpalam zegarek. GPS szuka i szuka sygnału i nie ma i nie ma – no kur……a najważniejszy bieg, a on teraz nie znajduje sygnału. Czas już leci. Moja grupa zbliża się do lini startu. Dobra coś zaczynam ruszać szybciej nogami, chyba już biegnę. Zegarek ni h….a!!! Brak syganłu. Po 1,7km złapał. Myślę sobie – teraz to mnie w dupe pocałuj ale wcisnąłem Start!. Brak tego sygnału zaburzył cały mój plan biegu. W Poznaniu rozdawano takie opaski na rękę z danym czasem ukończenia biegu. Ja miałem mój 4:30h i rozpisane czasy co 5km. Super sprawa. Chciałem to porównywać z zegarkiem ale h…j wszystko strzelił. Mogłem przeliczać na piechotę ale strasznie by mnie to dekoncentrowało.

S0051056

Skupiłem się na biegu. Pierwsze 10km poszło super! Kolejne 10 też. Na 26km stali moi ludzie, mój doping!! Od 20km czekałem na ten moment. Co prawda nasze spotkanie trwało kilka sekund ale jest nie do opisania. Ujrzenie swoich najbliższych i swoich przyjaciół dodało mi takiego kopa, że kolejne 9km szurało się super. Po przekroczeniu 31km czekałem na najgorsze (czyli słynną ścianę). Teoretycznie przygotowany byłem na nią na 100%. Praktycznie na –100%. 34km i jakieś 400m stanąłem – nie dlatego, że mnie coś bolało, nie dla tego, że nie miałem siły. Sam nie wiem dla czego. Teraz pisząc te moje wypociny wydaję mi się, ktoś w głowie przełączył wtyczki, które spowodowały to, że się zatrzymałem. 600m przeszedłem szybkim marszem. Na 35 km – wodopój – żel – izo i biegnę dalej. Jest 40km kolejny żel i widzę już z daleka iglicę Targów poznańskich. Jestem niedaleko ale to jeszcze 2km i 195m. Po przebiegnięciu 40km kolejne 2km – to było dla mnie bardzo daleko:)

S0540941

Ostatni km – podbieg – niby łagodny ale nogi już to czuja bardzo. Skręcam w prawo przed targami – widzę już bramę za którą jeszcze tylko 195m i meta.

Po przekroczeniu bramy widzę już swoich kibiców – dostaję niebotycznego powera, a wraz z nim powera w oczach, które zaczęły mi łzawić ale chyba nie od prędkości jaką rozwinąłem na ostatnich 100m, a raczej od popłakania się jak małe dziecko, że się UDAŁO !!!!!!!

S0031019

Jestem na mecie !!!!!!!! Moje balony na 4:30h też były na mecie ale 20min wcześniej. Z jednej strony smutek i żal się nie udało osiągnąć zamierzonego czasu, z drugiej strony jednak ogromna radość i euforia. UDAŁO SIĘ – PRZEBIEGŁEM MARATON !!!!!!!!! Za rok będzie LEPIEJ !!!!!

S0111120

Olbrzymie podziękowania należą się mojej żonie za wspieranie mnie przez cały czas. Za przygotowywanie wszystkich posiłków z diety:) Za to, że w między czasie urodziła nam naszą Alusie i zajmowała się nią jak jak latałem wieczorami po Kielcach.

S0101099

Podziękowania dla mojego syna za super kibicowanie – Kubuś Dzięki.

„Ruda Magda” z Poznania – Tobie też Dziękuję za nasz zakład i gratuluję przebiegnięcia Maratonu.!!!

S0141131

Bolo, Wiola, Zosia i Antoś – Dzięki, że byliście z nami w tym super dniu!!!!

Podziękowania dla Michała Michty – wie za co:)

Piotr Podsiadło – sąsiad – support techniczny podczas długich sobotnich i niedzielnych wczesnoporannych wybiegów.

Liban Dzięki! – mój brat za wsparcie przy najdłuższym wybiegu i za relację live z maratonu na FB:)

Podziękowania dla Damian Orzechowskiego za cenne wskazówki, które mi przekazał kilka tygodni przed maratonem wraz z koszulką mocy. Damian – to był zaszczyt biec w tej koszulce!!! Pozdrowienia dla całej Twojej Rodzinki !!!

Dziękuję również moim rodzicom za to, że martwili się o mnie czy się uda:)

Serdecznie Podziękowania dla Tomka Fita, Pawła Wojtasa i Kasi Floreckiej.

Z Wami imprezy biegowe są NAJLEPSZE!!!!!

Dziękuję również wszystkim niedowiarkom, którzy za każdym razem śmiali się, że się nie uda. Nawet nie wiecie ile mi to dodało siły i motywacji do treningu.

Ostatnie Specjalne Podziękowanie dla Ciebie Pawle. Za to, że założyłeś taki blog. Jest wyczytany przezemnie na wszystkie strony. Znam go niemal na pamięć. Przez cały czas śledziłem Twoje poczynania na endo. Wszystkie wpisy biegaczy i relacjie z biegów, z których nauczyłem się bardzo dużo.

Efekt końcowy: Waga 26kg w dół. Super przygoda. I pretensje do samego siebie oraz pytanie: Dlaczego zacząłem bieganie dopiero w wieku 35lat ???????

Trzeba to teraz nadrobić!!!
Do zobaczenia na kolejnych imprezach biegowych!!!!

S0121122

Author: szuracz

Share This Post On

6 komentarzy

  1. Super relacja! Gratuluję determinacji! :)) Ja też po moim debiucie na Silesia Marathon. Nie wiem jak Ty ale ja już nie mogę się doczekać kolejnego maratonu 😉 Pozdrawiam!

    http://www.runnerka.pl

    Post a Reply
  2. Jesteś MISTRZEM!!! Dokonałeś czegoś wspaniałego, myślę, że Twoja postawa i determinacja stanowi dla wielu ludzi wzór do naśladowania. Ogromne gratulacje i do zobaczenia na Kieleckiej Dyszce!!!

    Post a Reply
  3. Nie biegaj w babskich ciuchach. „Pizdościski” to są damskie legginsy! Męskie to „jajognioty” 🙂

    Post a Reply
  4. Wielkie gratulacje Bartol. Pamiętam ten zakład i to jaki wówczas wydawał się nierealistyczny 🙂 Przemiana jaką przeszedłeś by osiągnąć swój cel jest niesamowita: inspirująca i szalenie motywująca. Powodzenia w kolejnych maratonach.

    Post a Reply
  5. Bartek, nie tylko masz talent biegowy ale i pisarski! Brawo. Fajnie się czyta 🙂

    Post a Reply
  6. Bartek, ogromne gratulacje! Cieszę się, że Ci się podobało, bo w to, że się uda nigdy nie wątpiłem.

    Post a Reply

Skomentuj Wojciech Morze Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.