Wielki pech Piotrka, a ja na bieżni…

Niestety początek tego wpisu nie będzie należał do wesołych. Trzy dni temu witałem oficjalnie, ciesząc się ogromnie, Piotrka z Wrocławia. Miło było mi niezmiernie, że do ekipy (jednoosobowej póki co) dołącza ciekawy człowiek z drugiego końca Polski. Jednak życie pisze różne scenariusze, czasami niestety nie są one zbyt pozytywne, a główny ich bohater też czasami obrywa. Tak stało się tym razem.


Piotrek pisze:

Niestety, czeka mnie długa przerwa w bieganiu. Skręcone kolano, zerwane więzadło poboczne. Punkcja, zastrzyki przeciwzakrzepowe w brzuch. Orteza i kule ortopedyczne. Zakaz biegania przez 8-10 tygodni. Myślałem że będę pisał o kolejnych wyszuranych kilometrach a tu niestety porażka na całego. Coż, powrót pewnie dopiero na wiosnę i wszystko od nowa. Ciężko będzie.

Okazało się niestety, że tym razem powiedzenie „sport to zdrowie” delikatnie mówiąc się nie sprawdziło. Jak to się stało? Piotrek pisze dalej:

Stało się to podczas poniedziałkowego, wieczornego biegania. Chodniki generalnie już były czyste od śniegu. Chciałem zrobić taka male pętlę (12 km). Jak już prawie kończyłem (11 km), przeskoczyłem kałuże ale za nią było trochę resztek lodu. Lewa noga tak mi odjechała i coś lekko chrupnęło w kolanie. Dobiegłem do końca ale czułem ból w kolanie. W nocy ból i pieczenie po wewnętrznej stronie. Okłady z lodu lekko ból zmniejszyły. Do pracy jakoś dotarłem ale noga puchła mi z godziny na godzinę i o 14 tej pojechałem do szpitala na SOR. Tam zrobili mi rtg, usg i punkcje.

Rozpoznanie: skręcenie i naderwanie w obrębie (strzałkowego) (piszczelowego) więzadła pobocznego kolana.Orteza i kule ortopedyczne przez minimum 3 tygodnie. Zakaz biegania przez 8-10 tygodni. Za 3 tygodnie kontrolna wizyta u ortopedy. Do tego biorę zastrzyki w brzuch (clexane) zapobiegające zakrzepom oraz leki przeciwbólowe. I tak na dzień dzisiejszy kończy się (ale tylko na „chwile”) moja przygoda z szuraniem. W każdym razie nie poddaje się i na wiosnę wracam do gry 😉

Trzymaj się Piotrek dzielnie. Szybkiego powrotu do zdrowia! I pamiętaj, że Szuranie.pl czeka na Ciebie!

A oto Piotr i jego dwie nowe laski…:)

300120131989_2

Tyle smutnych informacji, jeśli chodzi o normalny raport biegowy dorzucam od siebie zrobione tylko 5 km. Ponieważ chodniki są okropnie jeszcze zaśnieżone, mokre i często nie równo oblodzone, w lesie leży ciapa po kostki wybrałem bieżnie elektryczną w klubowej siłowni. Umordowałem się nieziemsko, duszno, twardo i nudno przeokropnie. Podziwiam szczerze ludzi, którzy potrafią na takim czymś biegać dłużej. Ja wytrzymałem 30 minut. Dramat!!!

IMG_0323

Ale robi się ładniej, mam nadzieję, że już w sobotę będzie się dało normalnie szurać po dworze!

 

 

Author: szuracz

Share This Post On

3 komentarze

  1. Miałem podobną kontuzję – zerwane więzadło poboczne i pogruchotane łąkotki. Współczuję. U mnie wyszło ponad 2 miesiące bez jakiegokolwiek sportu. Tym co najbardziej mi pomogło to masa lodu na kolano a później rehabilitacja, która doprowadziła mi kolano do porządku. Całe szczęście u mnie obyło się bez zastrzyków.

    Post a Reply
    • Witajcie, łączę się z Wami w bólu:) diagnoza mojego problemu to „SKRĘCENIE I NADERWANIE W OBREBIE (STRZAŁKOWEGO) (PISZCZELOWEGO) WIĘZADŁA POBOCZNEGO KOLANA” tylko ,że przez narty 🙁 mam nadzieję ,ze jak się wyleczę to będę mogła na równym poziomie co przed kontuzją uprawiać sporty zimą narty a w pozostałej części roku – bieganie 🙂 Zdrówka życzę Lilly

      Post a Reply
  2. Witam panie Piotrze!
    Doskonale rozumiem pana ból z powodu kontuzji jak również żal, który się wiąże z patrzeniem na biegnących ludzi…

    Sam przeszedłem, a w zasadzie przechodzę kontuzję stawu kolanowego.
    W połowie listopada doznałem ogromnego pecha, gdyż przeciążenie i zgięcie w rotacji stawu kolanowego doprowadziło do pęknięcia (niekompletnego oderwania się) łąkotki przyśrodkowej.
    4 miesiące tułaczki od lekarza do specjalisty i z powrotem. Popełniłem wielki błąd, że nie poszedłem od razu do specjalisty ortopedy, tylko na NFZ.

    Miałem dosyć tego, że kolano bolało praktycznie przy każdym ruchu a mam ciężką pracę fizyczną jak również to, że nie mogę biegać.
    Poszedłem prywatnie do ortopedy traumatologa chirurga dr. Dariusza Pierzchalskiego, który przyjmuje raz w tygodniu w Zgorzelcu.

    Podczas pierwszej wizyty powiedział, że mam typowe objawy pękniętej łąkotki.
    Podjąłem decyzję po USG i Rezonansie Magnetycznym (który zresztą opisano błędnie – dziękuję p. Dorocie Trejtowicz z Wrocławia, a portfel uboższy o 350 zł) o artroskopii myśląc o bieganiu w niedalekiej przyszłości.

    Pojechałem do prywatnej kliniki w niemczech. Łąkotkę zszyto mi za pomocą implantów Ultra Fast-Fix. Koszt 1 000 euro. Przez jakiś czas zastrzyki przeciwzakrzepowe w brzuch i unieruchomiony staw kolanowy w ortezie (nie musiałem kupować – pożyczono mi) na całej długości nogi. 3 tygodnie w ortezie i o kulach – dla biegacza wyczynowego to koszmar!
    Ale co mnie nie zabije to mnie wzmocni 🙂

    Dzięki rehabilitacji już chodzę, co prawda utykając lecz mam słabe mięśnie wokół kolana jak również łąkotka ma tendencje do przeciążania się – to jednak minie z czasem.

    Rozłąka z bieganiem to minimum 1 rok. Zalecane 2 lata do pełnej regeneracji łąkotki.
    Nie mogę się doczekać powrotu do czynnego uprawiania sportu nawet jeśli będę musiał (a będę musiał) zaczynać od zera.

    Cieszę się, że kolega wrócił do biegania!
    Do zobaczenia na trasie *maratonu….

    Aktualnie mija 7 miesiąc bez biegania 🙁

    Pozdrawiam,
    Sławek
    szlesicki@editeam.pl

    Post a Reply

Submit a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.